Forum Tiamet Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 BÓG kim naprawde jest???? Jest jeden BÓG czy wielu bogów?? Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Irranus
Moderator



Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 424 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Za rogiem Czeluści

PostWysłany: Nie 0:18, 07 Sty 2007 Powrót do góry

Calli już mój poprzedni post mówi, że się z Tobą zgadzam, nie widze sensu kłótni.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Callista
Stara Wiedźma



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 610 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:32, 07 Sty 2007 Powrót do góry

masz omamy chłopie, albo nie wiesz co to kłótnia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Goeta
Gość





PostWysłany: Pon 15:50, 29 Sty 2007 Powrót do góry

O bogu nie można niczego powiedzieć, bo brak jest jakiejkolwiek części rzeczywistości, która posiadała by ściśle jego atrybuty. Może dlatego, że jest to transcendencja obiektywna, hehe.
Teologia - forsuje pozytywny aspekt istnienia i przyrównuje go bogu, niestety upada w starciu z gnozą, uznającą równoważność dobra i zła.
Bóg nie istnieje bez Szatana, wiara bez niewiary, stąd źródło wcale nie zawiera się w metafizyce, czy też w jakimś wyższym źródle objawionym, jest to ledwie smutny konstrukt jeszcze smutniejszej kondycji zagubionego w świecie człowieka, który wierzy w swoje dobro.
Czy jest to wymysł zbiorowości społecznej ? Myślę, że jest to raczej środek do niej, po to by przestała być mętnym faktem realnym , a stała się woluncjonarnym zadośćuczynieniem wszechmiłującego boga.
Kreacjonizm - czyli powstanie czegoś z niczego. Mówi się, że bóg w swej mocy stworzył świat z niczego - to fałsz , bo niebyt nie istnieje. Dlaczego ? Bo jest tylko BYT. Stare prawo. Stworzenie dlatego nie istnieje, istnieje tylko TWORZENIE, wymagające pewnych budulców. Te budulce istniały od zawsze na podobnej zasadzie - coś musi być .
Bóg może jedynie ograniczać się tutaj do artysty wydobywającego z budulców harmonijne dzieło. Co za tym idzie ? To, że wcale nie jest on stworzycielem i naszym ojcem, lecz inteligentnym magiem Smile.
Osobiście śmieszy mnie również to twierdzenie - ponieważ poza bogiem istnieją także inne istoty - mowa tu o demonach, ludziach, zwierzętach. Są one różne, lecz każde z nich posiada potencjał twórczy. Bóg jest według mnie pewnym założeniem. Otóż tworząc cokolwiek, rozumując działamy swoją wolą przekształcając świat - nieważne czy będzie to wiedza, czy miłość , czy utwór literacki czy cokolwiek innego. Grunt, że nasz twór jest naszym własnym światem, który nas opisuje. Filozofowie porównywali to do samoodczytywania się człowieka na podstawie tworów własnego ducha. Pytanie tkwi w tym co nazywamy dziełem, czyli inaczej ŚWIATEM. Wierząc w celowość działania, bo każde działanie wewnętrznie jest na coś logicznie nakierowane, odwołujemy się do jakiegoś szerszego aspektu rzeczywistości, bo rozwijając się przez dzieło świat się nam jakby powiększa. Po prostu doskonalimy się jak wszystko na ziemi i poza nią by być. Doskonalenie to stara się być nakierowane na COŚ, czyli nie mieć siebie samego za cel. Innymi słowy człowiek nie działa dla działania, tylko dla siebie. I tutaj jest podstawowy problem : istota i sens człowieka.
Sens ten jak nie trudno się domyślić przemieni się w statyczny obiektywizm, a więc pojęcie wolne od relatywizmów życiowych i dynamizmu, który zresztą cechuje także tworzenie. Nie ma dynamizm ściśle wytyczonych punktów które zamykały by w klamrę człowieka, stąd zakłada jakiś ostateczny horyzont, który jest stały i niezmienny. Ten horyzont różnie przekształcano , raz był logosem, raz tattwą, najczęściej bogiem, bowiem człowiek jest bardzo prymitywny i nie lubi posługiwać się rozumem . O co mi chodzi ? O to, że zamiast myśleć i dedukować jakieś zjawiska w logiczną całość uważa on je za własny twór, stąd całość ta jest pewnym jego aspektem. Przykład ? MIT - czyli opowieść o ludzkich bogach, HAHA. Jest to antropomorfizm, szczyt niezaradności egzystencjalnej, jakby to Tuwim powiedział kpina. Obiektywizm ten reprezentowany przez bogów , czy jak kto woli boga jest więc tylko implikacją pewnych wycinków naszej ludzkiej jaźni w statyczną celową całość, potęgowaną naszym życiowym nieokreśleniem. Póki żyjemy nie znamy siebie. Cel procesu jaki reprezentuje wielki, mądry, dobry bóg jest ubrany w pochodne bólu życiowego - w wolę, w miłość itp... stąd tak naprawdę jest jakby to Tomek powiedział GŁUPSTWEM. W sumie jest to zrozumiałe, idea powstaje jaką dążność i wypełnienie tego co nie jest idealne, skąd my to znamy , hehe. Czy teraz zrozumiała jest ezoteryczna formuła stawania się i wola ? Myślę, że jakaś struna została w was poruszona. Bóg jako opis nie istnieje, może istnieć jako idea samego człowieka, jako jakieś ukryte pragnienie, które jeszcze nie doczekało się dzieła ( świata ). Jest to idea.
Ludzie są różni -> religie są różne -> światy są różne -> jest wojna.
Aha : jeszcze coś . Zło. Tylko ono jest - dobro się ledwie staje.
Znając to prawo mądry człowiek nie będzie nigdy próżny, bo wiedział będzie, że za cel ma SIEBIE, a nie realizacje z góry ustalonych wytycznych, planów bożych, czy innych dywagacji.
Wiesz Tomku, gdzie tkwii mądrość sufizmu, buddyzmu i innych " tolerancyjnych" doktryn ? W tym , że uznają wszystkich ludzie za takich samych, a nie w tym, że są to dzieci boga. Jeśli zaczynają nimi być zaczynają się bić, dlaczego ? Bo chcą BYĆ.
Znacie legendę o tronie Adonai ? Pewnie nie , bo jest mojego autorstwa
Opowiem wam
Było sobie niebo. W niebie byli aniołowie, czyli dzieci boga. Jak nietrudno się domyślić był i bóg. Miał on zwyczaj siedzieć na swoim tronie bo lubił uważać się za byt spełniony, posiadać wartość i otrzymywać - jak każdy pochlebstwa pod swoim adresem. Każdy anioł miał go kochać i w ogóle być mu posłusznym, co sprowadzało się do przebywania w jego despotycznym towarzystwie. Problem tylko w tym, że siedział on zawsze odwrócony do swoich pupili. Nikt go nie widział. Przyszedł dzień, że znudziły mu się pochwały, pocałunki i inne bałwochwalstwa. Powiedział - od dziś będziecie jeść tylko czekoladę o smaku truskawkowym, bo ona jest moją ulubioną i tak JA WASZ OJCIEC chcę.
Jedni aniołowie zjedli, drudzy nie .
Pierwsi byli tymi co uznali czekolade jako swój cel.
Drudzy nie zjedli bo im nie smakowała. Co z tego wyszło ?
To, że jedni uznali się za dobrych bowiem postąpili w zgodzie z sumieniem ( bogiem ) i uznali go za swój cel. Drudzy - to, że nie zjedli i nie uznali się za cel ostateczny. Wierzyli, że może być jakaś lepsza czekolada i sami mogą być doskonalsi. Potem była alegoria upadku lucyferycznego - jedni są w niebie swoich pyszałkowatych idei, paląc na stosach heretyków, drudzy są na ziemi walcząc i uprawiając magię ewokacyjno - podobną, po to by odnaleźć siebie.

Tak się ma też sprawa u ludzi - jedni wierzą w boga, są szczęśliwi, bowiem są idealni jak ich bóg , hehe. Drudzy są odskocznią kwalifikowaną jako pomiot szatana. W tym wszystkim piękne, jest to, że jedni są dopełnieniem drugich. To jednak jest rzecz zdrożna.
A Pan Adonai ? Jak myślicie : istniał, istnieje rzeczywiście ?
Jest to alegoria ludzkiego sumienia, przekonania, czy może realny byt ?

Według mnie jest i tak i tak . Bóg jest takim samym bytem jak my.
Możliwe że jest on najsprytniejszym z aniołów, który uzurpuje sobie sprytnie wymyślonymi i logicznie spójnymi prawami ezo - podobnymi - prawo do rządzenia i bycia w swoim świecie Smile. Nie można nazwać go kłamcą, nie można powiedzieć o nim także, że jest prawdziwy. Jest on początkiem drogi. Niezbędnym przystankiem powyżej którego rozpoczyna się wartość - zarówno dobrego jak i złego. Nie jest to żaden wszechmogący, wszechogarniający byt obiektywno - statyczny. Jest to po prostu isota, która pierwsza pełniła swoją wolę i która potrafiła świat jaki z niej wynikał narzucić innym, chodź nie wszystkim, o czym świadczą liczne rzesze intelektualistów, demonów, poetów i innych dziwaków - pozdroawiam wszystkich z mojego subiektywnego stanowiska.
Jak na górze - tak na dole. Szkoda tylko, że potop powstaje z ognia, a pożar z wody . Przekształcając : smuci mnie fakt, że idealiści obiektywni ( ci co lubią siebie = boga ), tworzą rzeczy niezbyt idealne jak choćby wojny religijne, a racjonaliści subiektywni ( ci co lubią stawających się siebie ) rzeczy które palą się na inkwizycyjnych stosach. Równowaga musi być, bowiem prawda ma dwa oblicza, zjawia się w dwóch ścierajacych się pierwiastkach, których istota przobraża się w formie, dlatego, że zasadna jest przez to co INNE. Dobro rozumie się przez zło, tworząc negatywne rezultaty, Zło z kolei rozumie się przez dobro, nie robiąc nic złego, czyli mając sceptyczne, lub jak kto woli : rezultaty nieskończone. HEHE
Czy Tomek zasługuje na krytykę ? NIE ponieważ kieruje się swoją wolą, taki już jest i basta. To, że nie staje się , lecz określa się na podstawie pewnych systemów myślowych, które mu się podobają nie jest niczym złym. Każdy który ma wolę odnajdzie jej realizację w świecie. Crowley powiedział by miłość - ja powiem szczęście.
Czy mam krytykować jego poglądy i sposób argumentowania , będąc prymitywnie bezlitosny jak Callista. Po co ? Jest szczęśliwy - niech wierzy. Co to kogo obchodzi. Ja się cieszę na przykład , że chłopak czyta literaturę wschodnią. Cieszy mnie to , zwłaszcza, że jest osadzona na bardzo szczytnych fundamentach. Nie powinnaś Callista tak mówić. To wcale nie świadczy o Twojej mądrości, raczej o uprzedzeniu. Alter Mann słusznie zauważył, że do niczego nie dojdziecie takim sposobem wyrażania siebie. Po co się okłamywać nawzajem i dopasowywać do skrajności? Nie widzę w tym celu, bo w drugim człowieku nie ma Ciebie - jest tylko nienawiść. Poprzez drugiego powstaje wartość - to radzę wam rozważyć ...

W czym tkwi zmyślość myślicieli chrześcijańskich ? W tym , że posługują się paradoksem, który jest cechą WIARY. Wiara nie istnieje w zgodzie z rozumem, jest zawsze zaprzeczeniem realizmu i logiki. Będąc logiczną - wiara, która przynależy religii staje się wiedzą. Przykład : ewolucjonizm o jakim była mowa, teoria big bangu. Religia jest usprawiedliwieniem idei, bowiem zakłada człowieka jako jej realizacje, bóg jest odzwierciedleniem człowieka .
Jeden bierze boga , drugi magię, OBAJ BIORĄ WOLĄ SWOJĄ SZCZĘŚCIE.

Pozwolicie, że za Nietzchem i Wittgenstainem idąć podsumuję temat raz na zawsze : ilekroć chcemy coś o bogu powiedzieć, tylekroć nic o nim nie mówimy. Bóg umiera gdy o nim mówimy - już umarł. O czym nie można nic powiedzieć o tym trzeba milczeć. Nie są to pełne cytaty. To jak odczytacie te sentencje jest waszą sprawą - jeden odczyta je jako zakaz umniejszania wielkości boga, drugi jako zalecenie do zainteresowania się własnym wnętrzem. Moim zamierzeniem jest by rozjaśnić ciemność, realizować to co twki we mnie i nie upominać, upominając.

Pozdrawiam wszystkich
mumin7
Słuchacz



Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻYWIEC

PostWysłany: Pon 16:27, 12 Lut 2007 Powrót do góry

Wiesz co mam znajomych którzy byli przekonani ze w nic nie wierzą, jednak gdy należli się w tarapatach zaczynali sie modlić. Jeden gdy zobaczył "PASJE" to codziennie do kościoła chodzi................. według mnie człowiek musi w coś wierzyc bo bez tego życie nie ma sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Evan
Moderator



Dołączył: 13 Paź 2005
Posty: 394 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: "z różnych miejsc"

PostWysłany: Pon 21:26, 12 Lut 2007 Powrót do góry

może pora uwierzyć w siebie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eva unit 01
Słuchacz



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódź

PostWysłany: Pon 22:53, 12 Lut 2007 Powrót do góry

Możesz też wierzyć we mnie jak chcesz Razz

Człowiek ma naturalną potrzebę w wiary w boskie zwierzchnictwo, tylko że to pochodzi z prymitywnych instynktów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Evan
Moderator



Dołączył: 13 Paź 2005
Posty: 394 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: "z różnych miejsc"

PostWysłany: Wto 0:53, 13 Lut 2007 Powrót do góry

tego sie nigdy nie dowiemy, wiec to taki pusty frazes.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Goeta
Gość





PostWysłany: Nie 0:06, 18 Lut 2007 Powrót do góry

Do mumin7 :
No, hehe. Kiedyś też mi się to zdarzyło. Z tą różnicą że u mnie przesłanki były inne - ja wierzyłem. W sytuacjach granicznych, gdy abstrakcja religii, wypierana była namacalnym relizmem mojego obecnego życia, chroniłem jej i posługiwałem się jej mocą, bo wierzyłem, że jest to moja siła. Tak wcale nie było i nie jest. To była moc zaprzecznia, spokój, strach
Człowiek rodzi się ateistą. Byłem szczęśliwy jako człowiek, czyli wtedy gdy się rodziłem ... punkt jest kresem. Tych punktów było wiele. Została ustanowiona granica, która mnie pokonała, nie dlatego, że nie mogłem jej przejść - ale dlatego, że w jej pryzmacie odcięto mi nogi, ba serce !
Szukałem, trafiałem na wiele rzeczy, jedną z nich była zdogmatyzowana religia. Życie jest mocą, źle gdy jest to moc ograniczona. Ja żyję ...
Fakt - w parze z podświadomością zabarwioną stałą wartością moc ta działa, ale jest to działanie placebo, Widzenie przez archetyp siebie, a nie przez autentyczność życiową, który go tworzy.
Praktycznie jest to moc bezwartościowa z prostego powodu : rozbija się o swój przedmiot, który opisuje zmieniające się życie, ROZWÓJ - niestety nie wraca , nie ubogaca, bo definiując - mija nas.
Powiedziałeś mumin7 takie zdanie : człowiek musi w coś wierzyć, bo bez tego życie nie ma sensu. Byli tacy którzy uważali, że życie nie ma sensu, że rządzi nim bezrozumna Wola, a szczęście jest niemożliwe ze względu na relatywizm. Mówię tu o Schopenhauerze i pokoleniu dekandentów modernistycznych. W przeciwieństwie do nich - tak jak Ty sądzę, że życie ma jednak sens.
Mój sens to sens niedefiniowalny i niedefiniujący, czyli taki, który ani nie może być zdogmatyzowany przykazaniem, bogiem , prawem, ( punktem stałym ), ani nie odwołuje się do przedmiotu o którym traktuje, czyli do człowieka, którego chroni życiowe uprzywilejowanie, jakie np. wyżej wymieniony Schopenhauer trafnie charakteryzował. Dlaczego doszedł do bezsensu ? Bo uznał Wolę i życie tylko dla przekory chrześcijańskim myślicielom za negatywne, bo ból niszczy tam szczęście. . .
Dla pesymisty nie ma podmiotu, bo nigdy nie będzie w pełni ustabilizowanych przedmiotów, wszystko się w czasie rozpływa, mętnieje.
Czyżby życie nie było piękne Razz Razz Razz ? Dla mnie było, gdy żyłem i stawałem się.
W pesymiźmie to co nas bawiło staje się bolesne, nasza istota musi odnaleźć swoją stałą wartość, bo przez stały przedmiot została ZBESZTANA !
Brak wiary jest wypełniany " pasją ", która znudzi się po roku, albo dwóch. Brak podmiotu, szczęścia tworzy bezsens.
Jest jednak w tym wszystkim coś jeszcze to JA.
Sens mój mimo tego że niedefiniowalny do końca przedmiotem, który przecież się cały czas zmienia i nie wypełniający zmieniającego się JA, jest jednak na mnie nakierowany.
Idzie w krok z życiem, mniejsza z tym, że nie opisuje istoty człowieka, gdy raz na zawsze ustanawia sie przedmiotowo unaaczniony.
Grunt w tym, że tworzy nasz podmiot, inaczej mówiąc życie tworzy z nas człowieka. Żyjąc, jesteśmy prawdziwi.
Nikt z nas nie jest człowiekiem, my do niego aspirujemy. Jeśli za oręż przyjmiemy siebie samych, czyli będziemy bezbronni dojdziemy do celu w wielkiej drodze zaprzeczenia. Staniemy się.
Jak się stawać - pytanie o metodę, jest pytaniem o sens, który jest niepozawalny przez pryzmat autentyczności życiowej. Jeśli jednak opierać się będzie na symbolach życia, czyli na czymś co się staje, może być pewną ścieżką do nas. Nie jest to sens, ale ścieżka lewej ręki.
O czym tu mówię ?
Mowa tu o różnych pięknych rzeczach : o miłości, o przyrodzie, o wiedzy, czy nie jest to życie ? Jest to jakby słońce To bóstwo nas samych, które jest ponadwiecznym archetypem, będąc doskonałym w wschodzeniu. Jutrzenka.
Czy nie jest najlepszą wiarą, ta jak nie wierzyć, będąc sobie Bogiem, przez życiowo aktualne, a więc prawidziwie duże B !
Sensem życia jest życie Idea , czyli stawanie się człowiekiem.
Nic bez walki, bez rozwoju, bez burzenia i tworzenia.
Pamiętajcie, że maski dobra są zwodnicze.
Moje największe pragnienie jest to, byście nie uwierzyli w powszechną definicję dobra. Takie dobro jest burzycielem życia. Religia jest jego służebnicą. To jest upodlenie !!! Nie dajcie się.
Istota filozofii : poznaj samego siebie
Nie zapominać o Nietzchem, Schopenhauerze, Heraklicie i innych !!!
Filozofia moi mili nie jest plątaniną głupców, jest nauką najprawdziwszą, bo uczy jak żyć, jak posiąść prawdziwe szczęście. Odkrywa fałsz tych co fałszywymi będąc podają się za dzieci doskonałego bożka.
Ich bożkiem jest słabość

Pozdrowienia wszystkim
Bravo Evan
Niebieski
Gość





PostWysłany: Nie 20:35, 18 Lut 2007 Powrót do góry

Prawdziwe oblicze boga katolików, muzułmanów, żydów, oraz innych zacofanych teocentryków:

http://youtube.com/watch?v=q09bQEo3HOg&mode=related&search=

A oto jeden z moich ulubionych fragmentów przedstawiający człowieka jako kowala swojego losu, tym samym jako jedynego Boga(przynajmiej Ja to tak interpretuje^^):

„Nie wyznaczam ci, Adamie, ani określonej siedziby, ani własnego oblicza, ani też nie daję ci żadnej swoistej funkcji, ażebyś jakiejkolwiek siedziby, jakiegokolwiek oblicza lub jakiejkolwiek funkcji zapragniesz, wszystko to posiadał zgodnie ze swoim życzeniem i swoją wolą. Natura wszystkich innych istot została określona i zawiera sie w granicach przez nas ustanowionych. Ciebie zaś, nieskrępowanego żadnymi ograniczeniami, oddaję w twoje własne ręce, abyś naturę sam sobie określił zgodnie z twoją Wolą.... Będziesz mógł degenerować się i staczać do rzędu zwierząt; i będziesz mógł odradzać się i mocą swojego ducha wznosić się do rzędu istot boskich.”

-Giovanni Pico della Mirandola
Vega
Słuchacz



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 9:55, 21 Lut 2007 Powrót do góry

Heh, czy istnieje Bóg, to jest trudne pytanie, bo jakby rozejrzeć się w okół siebie, to widzimy doskonałą harmonię i wszystko współgra, współdziała ze sobą żyjąc. Jakby nie skutki działalności człowieka, to byłoby to jeszcze bardziej krystaliczne. Czy ewolucja przez milony lat mogła wytworzyć taką doskonałość, czy to może jednak Dzieło Boga. ? To jest kwestia tylko i wyłącznie naszej wiary.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Grubas
Słuchacz



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WuWuA

PostWysłany: Śro 10:44, 02 Maj 2007 Powrót do góry

Ja uważam ze Ci wszyscy Bogowie wyznawani na całym świecie, to jest jedna i ta sama osoba. Ludzie postrzegają ich zawsze tak samo.. Wszech mocny, wszechwiedzący, wszechpotężny.. A w każdej baśni i legendzie tkwi choć ziarnko prawdy.. A więc coś w tym musi być..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Callista
Stara Wiedźma



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 610 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:16, 02 Maj 2007 Powrót do góry

tak w kwestii sprostowania, wbrew temu co napisałeś (a także wbew pozornie njaczęstszych opinii) to: "Wszech mocny, wszechwiedzący, wszechpotężny" nie są atrybuty wszystkich bóstw jakie zna ludzkość, pokusiłabym się wręcz o stwierdzenie, że takie cechy są przypisywane niewielu bóstwom


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara Eminencja
Użytkownik



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 521 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:55, 02 Maj 2007 Powrót do góry

zastanawia mnie gdy to czytam w co kazdy z was wierzy..... w co ja wierze? napewno nie w zadnego boga, tylko w swój umysł, swoją jaźń, swoje ego, moje wnetrze - to jest moj bog , ktory jest wszechmogacy , tylko musze sie nauczyc tej mocy do konca wykorzystywac


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Grubas
Słuchacz



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WuWuA

PostWysłany: Śro 14:18, 02 Maj 2007 Powrót do góry

I np. o to mi chodzilo. Bóstwa nie sa wszechmocne itd. ale Bogowie z kolei tak. Bostwa sa tylko przypisywane do roznych rzeczy, a to z kolei bardzo przypomina mi w katolicyzmie swietych. Takze nadal twierdze ze to wszystko jest do siebie bardzo podobne..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Callista
Stara Wiedźma



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 610 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:02, 02 Maj 2007 Powrót do góry

"I np. o to mi chodzilo. Bóstwa nie sa wszechmocne itd. ale Bogowie z kolei tak. "

czyli Twoim zdaniem Bóg i Bóstwo to jest coś odmiennego ?? hmm zawsze wydawało mi się że te słowa są równowazne (zresztą nie tylko mi bo można to znaleźć w wielu źródłach), może więc wyjaśnisz mi co tak bardzo różni te dwa pojęcia ??


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)